niedziela, 12 lipca 2015

Annabell cz.6

 Mój starszy brat był mocno wstawiony i latał po całym podwórko nie mogąc ustać w jednym miejscu. Wydawało mi się że nie wróci dzisiejszej nocy... a no tak. Myślałam tak wczoraj. Gdy tylko mnie zobaczył w oczach bu błysnęło.
- Masz klusze?!
- Tak...
- To otwórz te cholerne drzwi!
- Już już... - wyciągnęłam z torebki klucze i szybko otworzyłam drzwi, a gdy miałam wchodzić David pchną mnie na ziemie i sam wszedł do środka trzaskając mi przed nosem drzwiami. Milimetry dzieliły mnie przed rozwalonym nosem. Wstałam i otworzyłam drzwi. Gdy byłam już w środku usłyszałam kłótnie ojca i Davida, więc przeszłam szybko do swojego pokoju i zamknęłam się na kluczyk. Dziś Emi nocuje u koleżanki więc nie musiałam obawiać się że ktoś by się do mnie dobijał.
Przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka. Byłam bardzo zmęczona, a i tak długo nie mogłam pospać.
 *Sobota*
Rano obudził mnie dźwięk budzika w telefonie. Była godzina 6;30 więc powoli wstałam, ale gdy spojrzałam walnęłam się z otwartej ręki w twarz i ległam z powrotem pod kołdrę. Była sobota, mimo że miałam prace to mogłam spać jeszcze do 10:00. Ustawiłam budzik na dana godzinę i ponownie zapadłam w krainę morfeusza.
 Gdy obudziłam się z dźwiękiem budzika, przetarłam oczy i poszłam do łazienki. Obmyłam twarz zimną wodą i zabrałam się za staranny makijaż od razu po umyciu włosów.  Po wysuszeniu ich wyprostowałam je i przebrałam się w strój do pracy.
 
 Gdy byłam już gotowa zeszłam na dół i zrobiłam sobie śniadanie, małą miskę płatków owsianych i połowa jabłka. Coś co powinnam jeść jeśli się odchudzam. Dziś powinnam dostać wypłatę więc mogłam dać coś nowo poznanej znajomej. Zrobiłam sobie jeszcze kanapki z ogórkiem na lunch i ruszyłam z domu gdyż miałam być w pracy na 14:50, a miałam trochę do przejścia.
  Od kilku miesięcy pracuję w małej kawiarence, sprzątam, a jak trzeba to też podaję zamówienia. Dostaję z tego trochę sumy gdyż mam też zawsze kilka oszczędności z napiwku. Mam bardzo miłą szefową. Ma na oko 58 lat, ale mimo tego gadam z nią jak z rówieśniczka... ale nie dziwię się... z kim innym mogę pogadać o tak poważnych sprawach. Może ona nie wie dokładnie co dzieje się w mojej rodzinie, ale umie mi dobrze doradzić. Dziś w nocy też przejdę się do parku by dać pieniądze Polly...
 Dziś szło mi nieźle, bardziej pomagałam przy kasie, ale lepiej dla mnie gdyż z napiwku uzyskałam 200 zł. Będzie więcej dla Polly. Wiele chłopaków chciało mnie zaczepiać, ale co miałam innego zrobić jak ich spławić. Przecież nie chcę by kolejny dupek złamał mi serce... O KURWA! SIMON! Muszę dziś z nim pogadać, przecież to wczoraj... i... ughh... Zadzwonię do niego o 20 wtedy kończę i mogę wracać do domu. Mógłby przyjść do parku, bo i tak będę czekać na blondynkę jeszcze godzinę. O ustalonej sobie godzinie wybrałam do niego numer w telefonie i zadzwoniłam. Po drugim sygnale odebrał telefon..
-Annabell?
-Umm.. tak, Simon.. Przyjdź dziś o 20 do parku... muszę z tobą poważnie pogadać o wczoraj.
 Rozłączyłam się i wyłączyłam telefon by do mnie nie dzwonił. Czemu? Sama nie wiem. Ale przynajmniej nie miał się jak wywinąć w najgorszym wypadku.
 Gdy nadeszła 20 wyszłam szybko z kawiarni i ruszyłam spacerkiem do parku znajdującego się przed miejscem mojej pracy. Siedział samotnie na ławce i wyczekiwał na mnie... Na naszą rozmowę... Ugh no to do dzieła...


niedziela, 5 lipca 2015

Annabel cz.5

 Siedziałam sobie spokojnie przed telewizorem oglądając CSI kryminalne zagadki Miami. Gdy zbliżał się już koniec serialu usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Pewnie Emily spóźniła się do domu... Spojrzałam w stronę wejścia do domu i przeraziłam się... To był mój ojciec... już ostro pijany. Wstałam i ruszyłam do łazienki
- Stój gówniaro. podejdź tu.- Zrobiłam szybko co kazał by go nie zdenerwować - Klękaj i rób co do ciebie należy.
 Powoli rozpięłam jego rozporek i zsunęłam do kostek jego spodnie. Przed twarzą miałam jego bokserki. Łzy spływały po moich policzkach strugami...  nagle usłyszałam pukanie. Pchnęłam mocno ojca do tyłu, szybkim ruchem zabrałam z kanapy torebkę i wyleciałam przez frontowe drzwi. Stał w nich Simon, ale pobiegłam dalej. Cały czas płacząc pobiegłam w swoje ulubione miejsce nad rzeką.
 Wyciągnęłam z torebki słuchawki i telefon i położyłam się na trawie blisko rzeki. Włożyłam słuchawki do uszu i odtworzyłam muzykę. Usłyszałam delikatne brzmienie, mojego ukochanego boysbandu One Direction, ,,Story of my life''. Powoli nuciłam pod nosem i spoglądałam w niebo. Poczułam drżenie ziemi więc wstałam i zaczęłam się rozglądać. W moją stronę biegł śliczny koń. Zatrzymał się przede mną, więc wstałam i pogłaskałam go. Był taki idealny... Zawsze chciałam mieć konia, a on był jak z bajki. Znowu siadłam na trawę i spoglądałam z boku jak koń się oddala.
- Co się stało?
- Nie słyszałam jak szedłeś. Nic... tylko... nic
- Ann... powiedz mi o co chodzi...
- Nie twoja sprawa - Wstałam i odeszłam troszkę w drugą stronę - Nie chcę o tym rozmawiać...
- Wiesz że mi możesz powiedzieć o wszystkim...
- Tak wiem! Ale o tym nie powiem nikomu! Rozumiesz?! Odwal się kurwa ode mnie! Chcę zostać sama!
- Ale...
- Spierdalaj!
 Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zamknął buzie, a samotna łza spłynęła po jego policzku. Szybko ją starł i ruszył do domu. I straciłam właśnie osobę na której mi zależy... fajnie. Nie mam zamiaru wracać jeszcze do domu.. Posiedzę jeszcze kilka godzin i wrócę bo będzie już spał... Chyba...
 Siedziałam tak jeszcze do 23:18 mimo deszczu który zmoczył mnie do suchej nitki. Było zimno, ciemno i wilgotno, ale mimo tego nie chciałam wracać do tego pojebanego domu. Ale coś musiałam ze sobą zrobić. Wstałam i ruszyłam do parku.
 Lampy oświetlały ciemne zakamarki parku i placu zabaw. Podeszłam do najbliższej huśtawki i usiadłam na niej. Bujałam się w przód i tył nie zdając sobie sprawy że na sąsiedniej huśtawce ktoś siedzi i przygląda mi się. Gdy usłyszałam jak ktoś głośno wypuszcza powietrze przestraszyłam się i szybko spojrzałam w stronę wydanego dźwięku. Obok mnie siedziała śliczna blondynka, miała na oko 15 lat. Co ona tu robiła sama w parku? Nie wygląda jak by miała problemy w rodzinie by nie wracać do domu po nocach...
- Coś się stało? - spytałam nie spuszczając z niej wzroku
- Nie nic. Co dzień po 23:00 przychodzę do tego parku i trenuję taniec. Lubię to miejsce o tej godzinie. Jest śliczne i żadnych wścibskich oczu spoglądających na ciebie. Ale co ty tu robisz?
-Uhg... nie ważne...
- Mimo że jesteśmy sobie obcymi osobami możesz mi o wszystkim powiedzieć...
 I wtedy stało się... opowiedziałam jej o wszystkim co dzieje się w mojej rodzinie. O jebniętym ojcu, o bezuczuciowym bracie i swojej siostrze. Ulżyło mi trochę, nigdy nie miałam komu się wygadać i to... pomogło mi... Ale mimo tego nie zabrakło wielu łez
- Już nie płacz... Ja mieszkam z siostrą mojej matki... głupia suka. Po śmierci moich rodziców, którzy zginęli w górach przez burzę śnieżną, nie miał kto się mną zaopiekować. Ona nie daje mi na jedzenie, muszę sama zarabiać i jeszcze chodzić do szkoły. Często wagaruję, bo mam młodszą siostrę i muszę też zarabiać na jedzenie na nią. Moja siostrzyczka ma dopiero 7 lat więc chcę by miała jak najlepiej.
Nie chcę by jej czegoś zabrakło, zawsze kupuję jej to na co ma zachciankę...
- Chciałabym ci pomóc...mogę ci pożyczyć kasę jak chcesz, zarabiam 700 zł miesięcznie, a i tak zawsze mi zostaje połowa tego gdyż nigdy jej nie wydaję. Jak chcesz mogę dawać ci miesięcznie połowę z tego.
- Nie. Nie chcę łaski od innych. Chcę pokazać innym że jestem twarda i dam sobie sama radę.
- Dziewczyno ty musisz chodzić do szkoły! Jak nie będziesz się uczyć nie będziesz mieć wykształcenia na przyszłość i będziesz zarabiać ciągle tylko takie małe sumy na siebie i swoja siostrę.
- No dobrze, ale kiedyś ci to oddam...
 Siedziałyśmy i gadałyśmy do 3 rano. Ale muszę się jeszcze przyszykować do szkoły. Pożegnałam się z nową znajomą i ruszyłam w stronę domu. Zapomniał że się nie przedstawiłam
- Jestem Annabell! - krzyknęłam
- A ja Polly!
 Pomachałam jej na pożegnanie i pobiegłam do domu który znajdował się niedaleko. Było dość ciemno jak na tą godzinę, ale troszkę mnie to pocieszało bo wiedziałam że mój ''kochany'' ojciec śpi.
Gdy byłam przed domem zobaczyłam że ktoś stoi przed moim drzwiami i dobija się do nich. Podeszłam do nieznajomej osoby i poklepałam w plecy. Mężczyzna się odwrócił, a mnie zamurowało...

piątek, 26 czerwca 2015

Annabell cz.4

 Wstałam ze swojego siedzenia i podeszłam do chłopaka. Stanęłam przed nim mrożąc wzrok i walnęłam go mocno z otwartej ręką w głowę. Spojrzał na mnie ze strachem i nutką zdziwienia.
- Ała?! Co to miało być? Za co? 
- Wczoraj mnie całowałeś, a dziś nawet ze mną nie usiądziesz?! Nie rozumiem cię. To był jakiś zakład i teraz masz mnie w dupie? Dzięki za takiego przyjaciela! 
 Odwróciłam się i wróciłam na swoje miejsce. A on? Stał na swoim miejscu ze spuszczoną głową. Czyli to wszystko wczoraj było zakładem. Nigdy nie był moim przyjacielem. Czemu akurat wybrał mnie? Myślałam że mogę mu ufać... mówiłam mu o wszystkim.... 

 *W Szkole* 
 Na lekcjach siedziałam sama... Dziś w szkole nie było Clary. Simon cały dzień próbował ze mną pogadać, ale ja mu za każdym razem to uniemożliwiałam. Nie chciałam z nim rozmawiać po tym co mi zrobił... Przez cały dzień męczyło mnie jedno i to samo pytanie ''Czemu on mi to do cholery zrobił?!''. 
 Wyszłam wcześniej ze szkoły. Nie chciałam się męczyć ciągle tą myślą więc uznałam że jak pospaceruję to mi przejdzie... Źle myślałam... Gdy byłam w parku obok i siedziałam na ławce ktoś się do mnie dosiadł... To był mój ''przyjaciel'' jeśli można go tak nazwać... Złapał mnie za rękę i patrzał na mnie dopóki ja się nie odezwałam
- Czego chcesz? - Po moim policzku spłynęła jedna samotna łza
- Chcę ci wszystko wytłumaczyć... To wczoraj... Przepraszam cię Ann... Byłem wczoraj mocno pijany, a ty od dawna mi się podobasz i jakoś miałam na tyle odwagi by cię tylko pocałować... przepraszam... Nigdy nie założyłbym się o wykorzystanie uczuć dziewczyny, a zwłaszcza przyjaciółki.  Kocham cię. Jak głupek. Ale kocham cię na tyle by zrobić dla ciebie wszystko... jeśli chcesz bym cię zostawił w spokoju... zrobię to bo ty tego chcesz... Pogodzę się z twoją decyzją.
 Rzuciłam mu się w ramiona. Wszystko co mi powiedział było takie słodkie. Nie chciałam go wtedy puszczać. Czemu głupia nie chciałam go słuchać? Ale on coś do mnie czuje... a jak mu powiem że nie chcę z nim być zniszczę naszą przyjaźń... Jeśli się mnie o to spyta.. zgodzę się, spróbuję... może poczuję w trakcie coś do niego? 
- Umówisz się ze mną na randkę? 
- Ugh... No dobrze. Kiedy i o której? 
- Nie chcesz już wracać do szkoły? - Kiwnęłam głową na ''nie'' - Jest... 14:37 to może o 16:30? 
- Okej. Gdzie się spotykamy?
-Przyjdę o tej pod twój dom 
- No dobrze. To ja lecę się szykować -  Pocałowałam go w policzek i poleciałam na najwcześniejszy autobus.
 *W domu*
 Szybko otworzyłam drzwi i poleciałam do swojego pokoju. Nikogo nie było w domu więc najlepiej dla mnie. Wbiegłam do swojego pokoju jak piorun i otworzyłam szeroko szafę. W co by się ubrać? Hymm... Wiem! Ubrałam się szybko gdyż miałam już tylko godzinę do przyszykowania się, a miał zamiar zrobić sobie warkocza. Zrobiłam delikatnie, jak zawsze, makijaż i ruszyłam zrobić sobie fryzurę. Gdy byłam już gotowa usiadłam przed telewizorem i czekałam...

czwartek, 25 czerwca 2015

Annabell cz.3

 Szliśmy powoli kierując się w stronę mojego domu. Nikt z nas się nie odzywał. Słychać było szum wiatru, samochody jadące obok i deszcz. Padał ostry deszcz, mocząc nas do suchej nitki. Mimo tego nie przejmowaliśmy się tym. Od deszczu było mi zimno. Szłam trzęsąc się. Kilka metrów od mojego domu Simon zauważył że marznę, więc dał mi swoją kurtkę.
- Weź ją bo się rozchorujesz..- powoli zaczęłam ją z siebie zdejmować.
- Nie. Mi jest gorąco, a ty się cała trzęsiesz.
 Znowu zawiesił na mnie swoją kurtkę i ruszył prosto pod mój dom. Podbiegłam do niego i złapałam za ciepła rękę. 
- Ale masz gorące ręce - zaśmiał się tylko i mocno mnie objął ramieniem. 
 Gdy byliśmy już pod moim domem przytuliłam go mocno i już miałam mu proponować by wszedł do środka, ale coś mi przeszkodziło. Simon pocałował mnie i naparł na mnie swoim ciałem. Odwzajemniłam pocałunek. Oby dwoje byliśmy pod wpływem alkoholu, ale jako jedyna myślałam trzeźwo. Odepchnęłam go od siebie. Brzydzę się mężczyzn którzy chcą robić ze mną takie.. rzeczy... 
Spojrzał na mnie dziwnie i ruszył w swoją stronę. O co mu chodziło? Chciałam za nim biec, ale był za szybki...
 Cicho weszłam do domu, Zdjęłam z siebie mokre buty i kurtkę, ale coś było nie tak... Mój przyjaciel poszedł bez swojej kurtki. Jutro będzie chory, mogę się założyć. Skierowałam się w stronę swojego pokoju na palcach. W salonie leżał mój już pijany ojciec. Spał... na moje cholerne szczęście spał. Poleciałam cicho do mojego pokoju i zamknęłam się na kluczyk. Zaświeciłam światło i przestraszyłam się. Na moim łóżku siedziała moja siostrzyczka cała zapłakana. Kucnęłam przed nią i spojrzałam w czerwone od łez oczy. 
- Emy... co się stało mała?...
- On znowu to zrobił... nie było cię w domu jak wrócił i się wkurwił
- Nie klnij pro...
- Wali mnie to czy klnę czy nie! 
- I nie krzycz... ojciec śpi i niech tak będzie... Uspokój się już i nie płacz... będzie dobrze... 
- Nie kłam... nigdy nie będzie dobrze...
 Przytuliłam ją mocno i położyłam się z nią do łóżka. Okryłam ją i szepnęłam na ucho
- Śpij już... masz we mnie wsparcie zawsze... mimo wszystko. Zapamiętaj to Emy.
  Obudziłam się następnego dnia rano. Dziś jest wtorek, nie wytrzymam tych długich godzin z tymi wstrętnymi uśmiechniętymi mordami. Co jest fajnego w życiu? Z czego oni się cieszą? Emily nie było w moim pokoju więc ubrałam się szybko i umalowałam. Znowu padało, Czyli tak zaczął się te dzień? Fajnie... 
 Gdy byłam już gotowa zbiegłam na dół i zjadłam jabłko którego popiłam wodą. Moje codzienne głodowe śniadanie. Jestem jeszcze bardzo gruba wiec tylko tyle mi się należy. Odchudzam się od kilku miesięcy i straciłam już trochę na wadzę co mnie satysfakcjonuje. Wybiegłam z domu, była spóźniona na autobus. Podbiegłam idealnie pod przystanek gdy drzwi się już zatrzaskiwały. Udało mi się. Zdyszana usiadłam na wolne miejsce, a na następnym przystanku wsiadł Simon. Spojrzał na mnie smutny i ruszył na koniec gdzie nie było miejsca i stanął tam. Czemu nie usiadł koło mnie? 
Nie wiem... ale zaraz się dowiem... 
 

Zwiastun

dziękuję Wiktorii za zrobienie mi zwiastun'u :) mam nadzieję że się spodoba :)

piątek, 23 stycznia 2015

Annabell cz.2

 *Na Imprezie*
~Łał widzę że już się rozkręciło. Pewnie przyszli wcześniej, o fui już czuć smród alkoholu i fajek. Nie lubię imprez nie lubię. Równie dobrze mogłam zostać w domu, Simon by się pewnie nie skapną że mnie nie ma~pomyślała. Powoli zaczęłam kierować się w stronę drzwi kiedy nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek i zaczął ciągnąć do kuchni.
-EJ!! Co jest ?! - krzyknęłam wkurzona. Nagle się odwraca w moją stronę i mrozi mnie wzrokiem - Aa to ty... - To tylko Simon
-Chciałaś się urwać z mojej imprezy ?!! - krzykną choć zabrzmiało to jak normalny ton prze głośną muzykę
 - Jasne że nie ! Chciałam się tylko przewietrzyć bo troszkę tu cuchnie ! - odkrzyczałam
- Znam cię Ann... -spojrzał na mnie smutno
-Ej chodźcie się bawić !! Jest impreza !! - krzyknęła Clary. Widać było że była już wstawiona
-Okej... - wymamrotałam
 Weszłam do dużego salonu i zaczęłam tańczyć...po drodze wypiłam drinka.
 *3h później*
-Zajebista impreza - ktoś powiedział przy drzwiach
-Nieźle się bawiłam - dodał ktoś
-Robisz najlepsze imprezy EVER - zaśmiał się kto.
~Kurde miałam się nie upijać, jak ja się w domu pokarze... kurde, ale mnie głowa napierdala ehh...
dobra trzeba się do domu zbierać i nastawić na to co się stanie...A w ogóle gdzie Clary ?Aaa tam leży, słodko wygląda kiedy śpi...~zamyśliłam się
-Ee... O-odprowadzić cię Bella ? - Zadał pytanie Simon tonem który rozśmieszył Annabell
-Hahaha...jasne dziękuję -zabrałam kurtkę z wieszaka i wyszłam z domu przyjaciela
 C.D.N.
 

niedziela, 4 stycznia 2015

Annabell cz.1

 Ciekawe co dziś wymyśli... Kurwa kiedy widzę ryj mojego ukochanego tatusia to rozsadza mnie od środka . Noo kurwa ja się pytam jak tak można !? Jak można gwałcić własne córki ? Dobra nie ważne... nie chce teraz o tym myśleć idę do szkoły i ma myć fajnie... chociaż tam...

Nie myśl już o tym... nie myśl już o tym !! Spokojnie Annabell spokojnie , nie myśl tylko tym . Pomyśl o ty że w szkole czekają na ciebie naprawdę wspaniali znajomi... Jeju nie zasługują na mnie , oni tacy wspaniali ludzie z poczuciem humoru , ja smutna żałosna dziewczynka która jest zawsze smutna i zdołowana...

 *W Szkole*
-Bella hej , co tam ? - podbiegła do mnie Clary .Uścisnęłam ją i sztucznie się uśmiechałam
-Clary heej - spojrzałam na nią udając szczęśliwą - fajnie , a co u ciebie ?
- Aaa weź nie pytaj tyle nauki było - zawiesiła mi się na ramieniu - Ale nie myślmy o tym , życie ma być pozytywne co nie ? - zaśmiała się
- Dobra choć do klasy - pokazałam jej język 
 *W Klasie* 
-Simon ! Dawno cię nie widziałam - dałam mu całusa w policzek i usiadłam z nim w ławce gdyż jest lekcja angielskiego 
-Co tam Flay - także pocałował mnie w policzek 
-Fajnie ,a tam ? - znowu kłamstwo... u mnie fajnie ? uwaga bo pęknę ze śmiechu 
-Zajebiście , dziś jest u mnie impreza .Przyjdziesz ,prawda ? - spojrzał na mnie
-Noo wiesz...-poszła bym gdyby nie to że muszę pilnować Emily 
-O nie panienko ,nie wykręcisz się i koniec - dostałam kuksańca w bok i wiedziałam już że nie zostanie w domu
*Po Lekcjach *
-Papa idę już do domku - dałam im całusa w policzki - muszę się przygotować na imprezę - wywróciłam oczami
-Wiedziałem że przyjdziesz - Simon wysłał mi całusa w powietrzu 
-Taa przecież muszę...paa
*W Swoim Pokoju* 
 No więc tak wiem w co już się ubiorę , będę ładnie w tym wyglądać i nie będzie widać mojego okaleczonego ciała...chyba . Dobra nieważne chyba wszyscy wiedzą o moich bliznach nie wiem... tak słyszałam . Noo więc w drogę tylko się jeszcze umaluję i wypiję wodę . Żebym tylko wróciła trzeźwa...

czwartek, 25 grudnia 2014

Bohaterowie...

GŁÓWNI  BOHATEROWIE
Annabell - 15 letnia dziewczyna ,z marzeniami . Jest bardzo niepewna siebie i wrażliwa ,a także  bardzo miła . Ma wspaniały talent ,śpiewa . Ma brata i siostrę . Jej matka nie żyje ,opiekuje się nią ojciec...bardzo zły ojciec .
 Emily - siostra Annabell ,ma tyle samo lat . Jest uparta i wredna ,ale umie być uprzejma . Nienawidzi swego ojca i brata . Ma talent ,bardzo pięknie rysuje .

 David - 19 letni gangster ,uwielbia reggae i taniec hip-hop . Nie dogaduje się z siostrami i boi się ojca . Jest bardzo wrażliwy na punkcie zmarłej matki .
 Victor - Ojciec David'a , Emy i Annabell . Molestuje swoje córki od 2 lat . Ma depresje od śmierci żony . Jest alkoholikiem i jest też bardzo agresywny i nadpobudliwy .
One Direction - boysband 5 chłopców ,mają ogromny talent
od lewej : Louis Tomlison (23 l.) ,Zayn Malik (21 l.),Liam Payne (21 l.),Niall Horan (21 l.),Harry Styles (20 l.)
BOHATEROWIE POBOCZNI

Clary - koleżanka Annabell z klasy ,przeczuwa co dzieje się w domu swojej znajomej . Postara jej się pomóc .
 
Simon - kolega Clary i Annabell ,jest bardzo przywiązany do Clary . Ma 17 lat . Zakocha się w swojej przyjaciółce...

Polly - pozna Annabell w parku ,spróbuje się z nią zaprzyjaźnić . Ma 16 lat i bardzo pięknie tańczy 
 

niedziela, 5 października 2014

Prolog...

Nazywam się Annabella Flay, mieszkam z
Londynie , żyję w domu z bratem ,siostrą i ojcem. Moja matka nie żyje ,jest dla mnie najważniejszą osobą w moim życiu lecz nie ma jej obok mnie .Ojciec jest chory psychicznie ,jest alkoholikiem i nie raz gwałcił mnie i moją siostrę Emily .Pomogłam jej nie raz a ona dalej ma mnie w dupie .Brat czyli David należy do ulicznego gangu morderców .No niestety takie życie .
Mam 15 lat jak i moja siostra jesteśmy bliźniaczkami , a David ma 19 lat.Jestem fanka jednego bardzo popularnego zespołu ,one direction . Wszyscy się śmieją ze mnie z tego powodu , ale to nie moja wina że ich kocham i są moją jedyną miłością.
Nie raz myślałam o samobójstwie o okaleczaniu ale się bałam ,jestem cykorem .Boję się wszystkiego ,boję się pająków ,ojca i...życia. A dlaczego ? poznacie to czytając moją historię... 

2kom=next